Kolejny dzień na morzu bałtyckim, życie jest piękne – pierwsza myśl po przebudzeniu. Potem już rutynowo szybkie śniadanie, przygotowanie sprzętu i ruszamy. Gdy tylko załadowaliśmy się na łódź od razu chce się łowić. Wczesna pobudka motywowana ogromną chęcią złowienia wielkiego drapieżnika, pozwoliła zdążyć na pierwszego spota przed wschodem słońca. Na miejscu byliśmy jeszcze po ciemku, o tej porze jeszcze tam nie byliśmy – czułem ze to ten dzień kiedy złapiemy jakiegoś garbatego pięćdziesiątaka. Po około 15 minutach gdy za chmurami zaczyna świtać, zacinam pierwszą, ostro walczącą rybę. W tym samym czasie Majki również zacina sztukę i na pokładzie lądują dwa okonie powyżej 45 cm.
Zaczęło się – pomyślałem, i posłałem przynętę w to samo miejsce z którego wyciągnąłem poprzednią rybę. Po dwóch podbiciach czuje kolejne przesadzone targnięcie w moją gumę. Automatyczne zacięcie, a mój ulubiony Fishmaker do 7g gnie się w pół. Liczę na rekord, na upragnione 50+, okoń nie odpuszcza, walczę z nim dobre 5 min. Po wyczerpującej walce, ryba ląduje na miarce i…. nie wierzę własnym oczom – jest nowy rekord! – 49cm. Chłopaki z niedowierzaniem mierzą rybę kilkukrotnie, ale okoń ma dokładnie 49 cm i w żaden sposób nie da rady naciągnąć go tak żeby miarka wskazała upragnione pół metra. Rekordowe okonie na Bałtyku są, a tamtą walkę na pewno długo zapamiętam.
Ryba życia wróciła do wody, a my do biczowania. Brani ustały, a my przestawiliśmy łódkę w kolejne miejsca. Okolice toru wodnego ewidentnie nie były już tak rybne jak wiosną, ale wiedziałem ze TIM PLECIONA da rade i wydłubie tu jeszcze jakąś metrówkę. Po dwóch godzinach połowów Majki wyciąga szczupłego powyżej 80cm. Ryba bierze na raczka Savage Gear z trzy metrowej wody.
Popłynęliśmy na kolejne spoty, które dobrze już znaliśmy, ale wiele się nie działo. Po następnych 3 godzinach spotykamy stadko niewielkich okoni i w ciągu kilku minut atmosfera na łodzi się rozluźnia. Łowimy z Dzikusem i Majikim pasiaka za pasiakiem.
Dobrze przycumowaliśmy lodź z decyzja że zostajemy tu na dłużej. Kamil ucałował kolejną rybkę i wypuścił ją z nadzieją że zaraz przyprowadzi starszych kolegów. Jednak ryby znowu gdzieś uciekły. Próbowaliśmy drop shotem i verticalem w dryfie i nic. Analizowaliśmy mapę szukając dołków i wypłaceń. Majki w ramach testów założył nowość na sezon 2015 – 25 centymetrowego Monster Slug-a od SavageGear – mięsista jaskółka w kolorze czerwono-czarnym do nabycia w Pleciona.pl. Przynęta w wodzie prezentowała się znakomicie. Po kilku rzutach Majk melduje na pokładzie kolejnego pajka 80+.
Zaskoczony skutecznością dużej jaskółki, nie wiem dlaczego, ale poczułem sie jak koń. Potężna jaskółka robiła robotę. Ryby zaczęły brać, ale tylko na Monster Sluga, którego mieliśmy tylko jedna sztukę. Pajki biorą tak słabo, że zostawiają tylko ślady zębów na przynęcie. W końcu Michałowi udaje się wciąć pięknego Pajka. Po kilku minutach walki ryba pokazała się przy łódce, ale niestety lekko zacięta w kącik odpięła się na naszych oczach.
Wszyscy zamarliśmy. Ryba miała ponad metr. Po ciężkim przeżyci kolejna część dnia poświeciliśmy na poszukiwanie nowych miejsc, ryby tego dnia nie były zbyt aktywne. Rekord co prawda pobiłem, ale jeżeli chodzi o ilość brań to wiosna jest dużo lepszą porą niż jesieni.
The post Nowy rekord okoniowy – okoń 49cm appeared first on TIM Pleciona Blog.